Bywają czasami takie chwile, że trzeba się wywnętrzyć w celu oczyszczenia atmosfery i ulec pokusie wplecenia w zacne wątki dalekich obserwacji swoich przemyśleń zgoła sprowokowanych przez różnorodność całości populacji, która tym sportem sensu stricte bądź przystawkowo się zajmuje. Będzie więc ostro dlatego czytelników o słabych nerwach zapraszam jedynie do przezcrollowania zdjęć i nie wgłębiania się w szczegóły. Blog ma to do siebie, że przyjmie wszystko co twórcy leży na żołądku więc zaczynamy…..
Za górami za lasami za siedmioma też rzekami – żył przed bardzo wielu laty król potężny i bogaty – na dobra Fredrze damy spokój… Głobikowa bo o niej mowa – spokojna i malowniczo położona miejscowość na Pogórzu Strzyżowskim była celem moich wycieczek od dawien dawna. Przy szkole naprzeciw kościoła znajduje się na obszarze parku dinozaurów wieża obserwacyjna z której widać pół świata.
Dlaczego teraz Głobikowa na tapecie – a to dlatego, że niedawno w pobliskich Ropczycach mógłby niejeden rolnik na mnie zarobić sprzedając mnie do cukrowni jako buraka, jakim zostałem nazwany zza wielkiej wody pewnego kanału – tak się to jakoś niefortunnie skojarzyło. Druga rzecz w końcu udało mi się za jednym strzałem wykonać z wieży tryptyk, którym zechcę się podzielić poniżej.
Dystanse DO otwiera znana wszystkim piła zębata Tatr Wysokich i zachodnich, która jak Czarny pisał kiedyś tnie horyzont aż miło:
To, że są to Tatry a nie wymysł mego praktycznego spojrzenia udowadniałem w kuluarach wieloma dostępnymi sposobami nawet wahadełkiem i w obronie swej tezy dałem nawet na Mszę u Karmelitów Bosych.
Kolejny kadr – znad Gorców sterczą Tatry Zachodnie:
oraz opisy na kadrach 150 mm APSC, których nigdy przenigdy bym nie wykonał gdybym nie znał i nie stosował poradników teoretycznych krążących w sieci.
Z Głobikowej i leżącej nieopodal Braciejowej posiadam również poranne strzały w kierunku Tatr w październikowych ciepłych barwach:
Zmiana destynacji i azymutu na bardziej zachodni. Tutaj prym wiodą Gorce i Beskid Wyspowy oraz wyłaniający się zza Śnieżnicy grzbiet Diablaka. Może da radę dostrzec niektóre wspomniane szczyty. Panoramę darłem do skraju możliwości w Lightroomie, Photoshopie i Gimpie i innych programach jak z resztą 50% moich zdjęć podobno gorszych od nadmorskich klifów.
oraz całość ciągniętej za uszy i skatowanej panoramy – nie radzę oglądać bo jeszcze trypla się dostanie.
Bardziej w kierunku zachodnim horyzont otwiera się na kładące się do snu miasto Tarnów zza którego sterczą znienawidzone przez erłokołchoz i lewacze kolektywy kominy krakowskiego kombinatu bagatela 97,5 km – rzadko wrzucam industrial ale to tak żeby zaspokoić domniemany ból dupy (choć go nie było) po dokonaniach industrialnych minionego lata tudzież późnej wiosny – nie pamiętam ale mniejsza o to….
(tu wyjaśnię zainteresowanemu, że ekipa DO mogłaby mieć hipotetycznie ból dupy spowodowany tylko i wyłącznie niedyspozycją logistyczną)
Na koniec pozostając w ciepłych barwach – najbardziej niebezpieczny choć piękny kierunek północny i odmłodzone w orogenezie hercyńskiej Łysogóry.
W prawej części panoramy – dosyć często fotografowana EC Połaniec a w tle Truskolaska.
Zapewne zostanie mi zarzucone, że nie ująłem tu Beskidu Niskiego czy teoretycznie widocznych wzniesień Jury ale czytelnik znajdzie tu najistotniejsze choć tylko niestety praktyczne spojrzenie na dalekie obserwacje z tej urokliwej miejscowości.
Jeździłem tu z sentymentu kilkakrotnie – powoli swoim tempem tak jak toczą się dzieje DO niczym zjawiska krasowe – kropla drąży skałę i to pozostawię dla młodych adeptów – cierpliwości, wytrwałości i zawziętości w robieniu tego co kochacie bez ulegania wpływom – tak jak mi i kolegom redaktorom dalekich obserwacji się to udało. AMEN