Szukając kiedyś potencjału dalekoobserwacyjnego masywu Mont Blanc z uwagi na pobyt u rodziny w Badenwinterbergii natknąłem się przypadkiem, że w okolicach Jeziora Garda można znaleźć miejscówki, z których byłby on widoczny i to nawet w dobrym azymucie w miesiącach letnich.
Czerwona plama pojawiła się na grzbiecie masywu Monte Baldo i to całkiem dobrze dostępnego z okolic słynnego jeziora. Rozpocząłem więc badanie owego masywu pod kątem symulacji i to co zobaczyłem na symulatorze nie dawało mi żyć przez długi czas. Postanowiłem przy okazji pobytu w Zillertal zabrać rodzinę nad Gardę na jedniodniową wycieczkę fakultatywną połączoną z małą wędrówką na północne rubieża masywu łatwo dostępne z Pre Alpesina, wśród alpejskich krówek, które nadawały całej owej wyprawie dobrego waloru szczególnie dla dzieci. Niestety był to tylko rekonesans w lipcu 2022 roku kiedy to nad Gardą panowały nieziemskie upały 38 stopni a powietrze było jak żel:
Widzialność bagatela 40 km – widać było góry tylko na zachodniej stronie jeziora czyli jak to w lecie bywa -standard. Ale sen o Baldo nie ustał i w końcu dobiegł do finału….
Sam masyw Monte Baldo to południkowo rozciągnięty grzbiet górski o sporej deniwelacji ponad 1700 m rozciągający się wzdłuż wschodniego brzegu Jeziora Garda na granicy regionu Trydent – Górna Adyga a Wenecja Euganejska. Stanowi część pasma Prealp Gardezańskich. Od północy ograniczony jest przez dość niską, słynną przełęcz z czasów I wojny światowej – Przełęcz Św. Jana zaś od południa opada dosyć stromo ku Nizinie Padańskiej. Potencjał dalekoobserwacyjny tego miejsca jest ogromny ale uwaga maleje z kierunku południe północ – do tego stopnia, że z najwyższych szczytów masywu – Cima Valdritta (2218 m) nie zobaczymy już niektórych wierzchołków Alp Delfinackich, które z bardziej południowych zboczy są dostępne. Dlatego analizując potencjalne miejscówki w masywie wybór padł na pierwszy dwutysięcznik idąc od południa czyli Cima Costabella (2053 m) dosyć łatwo dostępny z rejonów miejscowości Prada.
Operacja Cima Costabella została zalanowana na 17 grudnia 2023 z uwagi na ogromy ośrodek wyżowy którego centrum miało się znaleźć nad Alpami z 17/18 grudnia, a wędrował on później na wschód przynosząc naszym obserwatorom w Polsce nie lada kąski (np. Babią Górę ze Ślęży:)
Ze szczytu chcąc zobaczyć Alpy Zachodnie, po które nota bene przyjechałem musimy przebić się przez trudny teren Niziny Padańskiej znanej z wiecznego zalegania mgły inwersyjnej i dużego zagęszczenia industrialu, który nam zbytnio nie pomaga. Ponadto obecność wielkich aglomeracji Turynu, Mediolanu na drodze obserwacji tylko generuje dodatkowe zanieczyszczenia, które w otoczonej zewsząd górami krainie kumulują się i tworzą czasem warstwę nie do przeskoczenia – co znamy bardzo dobrze z warunków panujących we wschodniej Panonii.
Na szczyt Costabelli najlepiej wybrać się o ile jest to możliwe z parkingu Due Pozze nad Pradą skąd w 7km wędrówce osiągniemy szczyt. Droga wije się początkowo lasem a następnie trawersuje grzbiet masywu nabierając wysokości i zaprowadza do uroczych schronisk górskich – Rifugio Fiori del Baldo i Rifugio Chierego.
Już po drodze otwierają się powyżej górnej granicy lasu majestatyczne widoki na otoczenie jeziora, które co chwilę przecinają startujący z hal paralotniarze. Pomimo dodatniej temperatury w miejscach zacienionych na szlaku było trochę lodu więc raczki się przydały.
Poniżej kilka fotografii z podejścia:
Oraz urokliwa panorama z widoczną już mglą inwersyjną na Nizinie Padańskiej, która w porównaniu z dniem wcześniejszym – obserwowanym z kamerki zlokalizowanej na szczycie Cima Telegrafo zalegała dosyć nisko dlatego mając spory zapas czasu na szczyt postanowiłem mniej więcej w połowie drogi do Fiori del Baldo rozłożyć fotograficzne oręże 400 mm.
Na szybko wycelowałem w charakterystyczne wcięcie pomiędzy Monte Salena i Dragoncello i pojawiła się piękna piramidka oddalona bagatela o 314 km – Monte Viso dach Alp Kotyjskich – widoczny jest również śnieg na wschodnich zboczach masywu.
Uwagę przykuły również skrzące się śniegi Alp Graickich dumnie sterczące znad Alp Bergamskich:
Będąc już pewnym warunku udałem się dalej w kierunku schronisk, gdzie w niedzielę ruch jak w ulu i dalej na szczyt Costabelli. I tutaj kończy się sielanka i bezpieczna droga. Na plateau pod szczytem wyprowadza bardzo stroma ścieżka, która od strony wschodniej podcięta jest urwiskiem i trzeba uważać bo w miesiącach zimowych tworzą się tu depozyty śnieżne a wejście na depozyt może się skończyć nieciekawie!
Na samym szczycie znajduje się betonowy okrągły schron który możemy wykorzystać by osłonić się od wiatru.
Na szczycie przyjemny lekki wiaterek z kierunków południowo zachodnich i widoki zapierające dech w piersiach na las szczytów wokół Gardy oraz na wschód, gdzie przy braku mgły inwersyjnej byłyby widoczne wody Adriatyku.
W kierunku wschodnim zza Prealp Weneckich powinny wyłaniać się Góry Istrii – Pasmo Ućka no ale nie tym razem – choć o wschodzie powinny być osiągalne bagatela 270+ km.
Jeszcze rzut oka na północ i przystępujemy do dalekich obserwacji ze szczytu Cima Costabella.
Potencjał dalekoobserwacyjny tego miejsca jest tak bogaty, że żeby nie zanudzać czytelnika wspomnę tylko, że możemy stąd dostrzec – Masyw Ućka w Chorwacji, Wzgórza Euganejskie, praktycznie cały Apenin Północny, Alpy Liguryjskie, Alpy Nadmorskie, Alpy Kotyjskie, Alpy Delfinackie- najdalej, Alpy Graickie, Pennińskie i część Alp Bergamskich. Przechodzimy więc do zdjęć…
W południowowschodnich azymutach znad mgły inwersyjnej sięgającej pułapu ok 300 m wyłoniły się ciekawie wyglądające Wzgórza Euganejskie – pochodzenia wulkanicznego wystające wybitnie z Niziny Padańskiej w okolicach Padwy.
Dalej w kierunku południowym wchodzimy w Apenin Północny, gdzie najdalej udało się ustrzelić ledwo majaczący Monte Acuto 287 km w Apeninach Umbryjsko – Marchijskich górujący nad Cantiano w regionie Marche. Na zdjęciu będą też widoczne szczyty pasma Montefeltro (Carpegna) i wschodnia część Apeninu Toskańsko -Emiliańskiego (Alpi de San Benedetto)
Trochę bliżej to wystające nad inwersję szczyty Apeninu Toskańsko -Emiliańskiego (ATE) i pasma Alpi de San Benedetto oraz Monti della Calvana zamykające od północnego wschodu Florencję i ten rejon Toskanii.
Kolejne ujęcie to majestatyczny leżący w 1/3 kadru Monte Cimone 2165 m. będący najwyższym szczytem Apeninu Toskańskiego w prowincji Emilia-Romania.
Następny kadr to już wyraźnie malujący się południowy brzeg Gardy, nisko dociśnięta warstwa inwersyjna i znowu wystający wyraźnie Apenin Toskański – widoczne szczyty są objęte parkiem narodowym Parco Nazionale dell’Appennino Tosco-Emiliano.
Kolejny kadr to malowniczy półwysep z perełką Gardy – Sirmione oraz granica Apeninu Toskańskiego i Liguryjskiego i widoczny szczyt Mt. Zuccone znajdujący się już w Ligurii w prowincji Parma.
Ostatni kadr z Apeninami to ich liguryjska część zza których wyłaniają się już Alpy Liguryjskie. Zwraca uwagę ich doskonała widoczność nawet przy zachodzącym Słońcu i wcale nie jest tak blisko – do Mote Ebro 170 km.
Następne azymuty to już zachodnie Alpy, po które udałem się w to urokliwe miejsce przezwyciężając dzięki Bogu moje dwa podstawowe lęki – samotny powrót przez las w nocy i lot samolotem – niestety nie latałem 13 lat odkąd wytrzęsło mną nad bułgarskimi burzami w drodze powrotnej z podróży poślubnej…
Alpy przedstawię tutaj dwojako – na początku na ogniskowej 105 mm a później 400 gdzie zaglądniemy do poszczególnych pasm górskich. W opisie nie uwzględniałem każdego szczytu i czytelnika odsyłam do generatora panoram, gdyż odbiera to cały urok estetyczny dalekoobserwacyjnym fotografiom – dlatego kto chce w tym przypadku rozpoznać poszczególne szczyty może pobrać zdjęcia w rozdzielczości 3000×2000 px i się pobawić wszelkimi dostępnymi sposobami na rozszyfrowanie zagadki pt „co kryje horyzont” . W DO nie chodzi o to, ażeby każdą turniczkę opisać – liczy się znajomość topografii poszczególnych pasm i świadomość tego co fotografujemy lub obserwujemy.
Pragnę wspomnieć, że podczas powrotu ze szczytu Monte Viso był widoczny gołym okiem cały czas….
Poniższa fotografia zawiera maksimum odległości jakie dało się osiągnąć podczas wyprawy, ale o tym będziemy rozmawiać podczas analizy fotografii na ogniskowej 400 mm.
W kolejnych azymutach na prawo od masywu Monte Rosa w Szwajcarii widoczne było otoczenie Zermatt i Alpy Bergamskie, które sukcesywnie zasłaniały północno zachodni horyzont dla strzałów dalekoobserwacyjnych.
W dalekoobserwacyjnej analizie poszczególnych pasm na granicy Włoch i Francji przeszkadzał fakt zaistnienia warunków mirażu inwersyjnego, z którym mamy do czynienia podczas wielowarstwowego układu warstw termicznych w atmosferze co będą obrazować poszczególne zdjęcia i panoramy. Rozpoznania poszczególnych miraży dokonałem w oparciu o poziomy rozkład azymutów w nakładzie symulacji.
Na początek Alpy Liguryjskie i odległości bagatela 250+.
Zwiększamy zasięg obserwacji i zaglądamy do Alp Nadmorskich. Tutaj przekraczamy magiczną granicę 300+.
Niestety coraz dalsze odległości i krzywizna Ziemi robi swoje. Obraz dalszych szczytów Alp znalazł się w
wielowarstwowym pod względem poziomej termiki odcinku atmosfery przez co uległ mirażowi:
Powyższa panorama zawiera najdalszy strzał tego wieczoru w warunkach mirażu inwersyjnego. Szczyty Alp Delfinackich we Francji uległy zdeformowaniu w niejednorodnych pod względem termiki warstwach atmosfery przez co ich obraz nie jest taki sam jak na symulatorze.
W powiększeniu można będzie uchwycić te subtelne warstwy powietrza:
W całym krajobrazie Alp Zachodnich dominantą widoczną doskonale gołym okiem jest jednakże wybijający się ponad otoczenie najwyższy szczyt Alp Kotyjskich i całego Piemontu – Monte Viso o wysokości 3841 m. Jest mega fotogeniczny w zestawieniu z resztą krajobrazu i to na różnych ogniskowych, poniżej kilka zdjęć tego masywu:
Na prawo od najdalszych strzałów też odległości są potężne – obserwujemy tu szczyty Alp Graickich , których flankę widocznościową zamykają masywy Gran Paradiso i La Grivola.
Tutaj na chwilę się zatrzymamy gdyż w następnych kadrach gdzie prym wiodą bliższe nieco szczyty Alp Pennińskich mamy małą niespodziankę:
Owa niespodzianka widoczna po powiększeniu kadru to południowy wierzchołek Mont Blanc – 307 km. tak więc król Alp no może nie w całym majestacie w końcu wylądował na matrycy.
Alpy Pennińskie i Bergamskie kończą powoli strzały dalekoobserwacyjne z Cimy ale swoją wyrazistością aż biją po oczach i to odległościach 200+. Prym oczywiście wiodą w krajobrazie Masyw Monte Rosa i czterotysięczniki w okolicach Zermatt w Szwajcarii:
Ciemność, która spowiła szczyt Costabelli dała znać, że do samochodu 7 km z latarką a do domu oj daleko. Pora wracać. Na koniec dwa szerokie ujęcia jedno zrobione na ogniskowej 24 mm na pełnej klatce a drugie Iphonem 14 Pro które jest które zgadnijcie:) ale jak dla mnie lustro to lustro bez dwóch zdań 🙂
Na koniec jak zwykle po ambitnej wyprawie podziękowania – przede wszystkim dla mojej kochanej żony Barbary, która podziela ze mną tą pasję i kibicuje dzielnie mi jak i kolegom z redakcji DO i grupy Tatry z Podkarpacia i inne DO.
Szczególne podziękowania kieruję zaś portalowi:
https://www.nieruchomosci-online.pl/
który nawiązał współpracę z portalem dalekieobserwacje.eu gdzie jestem współredaktorem i wsparł niniejszą obserwację o czym niebawem napiszemy na portalu. Bardzo serdecznie dziękujemy w imieniu całej społeczności DO.